|
Chciałem zwyczajnie zagadać. Podszedłem do niej i zacząłem pieprzyć jakieś głupoty. Śmiałem się, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nagle w połowie kolejnego zdania zatrzymałem się i przestałem mówić. Ona nie uśmiechała się, nic nie mówiła. Stała jak słup, zapatrzona we mnie. Zobaczyłem lekkie ślady na jej policzkach po płakaniu. Spojrzałem jej w oczy, mimo to, że były niesamowicie piękne, zobaczyłem w nich sam żal i smutek. Przeprosiła mnie, odwróciła się i poszła. Stałem bez ruchu jeszcze 2 minuty, ciągle widząc jej oczy. Od tego momentu juz zawsze starałem się na tyle ile umiałem, aby zobaczyć szczęście w jej niesamowicie pięknych oczach. /podobnopopierdolony
|