Pamiętam jego wszystkie obietnice i zapewnienia. Że się zmieni. Że pójdzie na odwyk. Ze przestanie pić. Że w końcu znajdzie solidną pracę. Zbuduje nam nowy dom. Że przestanie bić mamę. Że nie będzie robił awantur. Że nie upije się następnego dnia i będzie trzeźwy... Dokładnie pamiętam te wszystkie chore słowa. Każdego kolejnego dnia coraz bardziej się na nim zawodziłam. Jednak z każdą nową obietnicą trochę mu wierzyłam. Bo miałam nadzieję. Nadzieję na to, że pewnego dnia piekło w domu się skończy. Że stworzymy prawdziwą, szczęśliwą rodzinę.. / lonelylife
|