poszliśmy całą czwórką na miasto. usiadłam z przyjacielem na chodniku było zimno. wiało, a my byliśmy wykończeni łażeniem. 'życie jest do dupy' powiedział 'nie lubimy go?' spojrzał na mnie, kładąc się na brudnej ziemi. 'nie lubimy' odpowiedziałam, kładąc się obok niego. nagle, spojrzał za siebie. 'o, idzie Twoje szczęście z chipsami'. spojrzałam ' no, a tam Twoje z colą' zauważyłam przyjaciółkę. 'to co lubimy życie?' 'lubimy'. podał mi rękę i wstaliśmy. // trochę po przeróbkach, leaa
|