salon stoprocent- wchodzisz, ziomek mówi do ciebie 'siema', w tle leci ostry. pamiętam, jak kilka lat temu weszłam tam pierwszy raz, pojechaliśmy z ówczesnym chłopakiem na jakieś zakupy. już wtedy byłam w najkach i luźniejszych ciuchach, ale dopiero dziś, gdy weszłam tam w fullcap'ie i baggy'ch zdałam sobie sprawę z atmosfery, jaka tam panuje. żadna pipa w tipsach nie podchodzi od ciebie ze słodkim pytaniem: 'i jakk be spooodeeeenkiii?' pod ladą płyty soboty, tony jazzu i innych. przymierzalnia cała we wlepkach, kocham ten klimat! / breatheme
|