Byłam na dnie. Piłam wszystko, co było w zasięgu ręki bez sprawdzania koloru płynu czy jego stężenia procentowego. Kopciłam niczym lokomotywa, papieros za papierosem, nawet nie czując dymu w płucach. Jarałam zioło, bezmyślnie i machinalnie, bo przecież było mi wszystko jedno. Liczył się dzień dzisiejszy i to co robię teraz. nieważne, że jutra może nie być. Spałam do południa, olewałam szkołę, pierdoliłam rodzinę. Było mi wszystko jedno. Mogę więc powiedzieć, że byłam na dnie. I to wcale nie jest ciekawe miejsce.
|