Wciąż pamiętam dzień w którym stanął przed moim domem
i pomimo wszelkich oporów uparł się, że musi ze mną porozmawiać.
Nadal mam w pamięci jego łzy, kiedy prosił, żebyśmy coś z tym zrobili, ratowali to,
co było jeszcze do niedawna tak piękne. Przepraszał za każdą kłótnię,
nawet najgłupszą i taką o której już zapomniałam. Powiedział, że kocha,
i nie potrafi żyć dalej bez mojej ciągłej obecności. Bolał mnie Jego widok niemiłosiernie,
ale nie wróciłam. Zawiodłam Go. Zmiażdżyłam Jego serce w tak brutalny sposób,
jak kiedyś zniszczono moje.
|