[cz.2] łzy same płynęły jej po policzkach, już nic nie widziała, zatraciła się w swoich myślach słyszała szum z korytarza... i nagle usłyszała Jego głos.... nie chciała, żeby ją taką zobaczył... podszedł do niej, przykucnął, i spytał co się stało.. Jego głos działał na nią jak narkotyk... mówił do niej aby się uspokoiła i że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście... niestety jej problemu nie da się tak łatwo rozwiązać, to siedziało głęboko w jej psychice, głęboko w jej sercu... nie zwracał uwagi, jak mówiła, żeby sobie poszedł, wiedział że w głębi serca pragnie, żeby został. już nic nie mówił widział, że to nie działa tym razem... po prostu odsłonił jej twarz skrywaną w dłoniach, zarzucił sobie jej ręce na kark i mocno przytulił... poddała mu się w całości... zawsze kiedy ją przytulał czuła się bezpiecznie tak też było i teraz... wiedział, że z Nim nic jej już nie grozi... ale problem pozostał... ale "ona ma siłę" wytrzyma to jakoś...
|