Wymyśliłam sobie, że będę szczęśliwa. Rozcieńczam szczęście, żeby starczyło na dłużej. A kiedy przychodzą deszczowe dni uczę się chodzić pomiędzy kroplami.
Im bardziej chcę, im bardziej się staram, im więcej daje, tym trudniej mi zrozumieć dlaczego los kpi. Pomagam sobie wyobraźnią i dopiero wtedy zycie nabiera właściwego sensu. Wracam do rzeczywistości, krztuszę się dymem zobojętnienia i zaczynam się zastanawiać - jeśli lepsze jest wrogiem dobrego, to czy warto czekać i wierzyć, że najlepsze dopiero nadejdzie? Szczęście nie daje, ono tylko pożycza...
|