a gdy dziś dowiedziałam się, że jeden z najlepszych kolesi z grupy musiał zrezygnować ze studiów z racji tego, że nie po prostu nie zaliczył sesji, zdałam sobie sprawę z tego, jak życie może się nagle obrócić o 180 stopni. nie wiem, jakim cudem zaszłam tak daleko, biorąc pod uwagę to, że większość semestru przejebałam na coś, co i tak się skończyło z takim a nie innym skutkiem. cieszę się, że ten etap mam za sobą, że wiem, dokąd mam płynąć, że potrafiłam obrać sobie konkretny cel i małymi kroczkami do niego dążyć. nie wiem, czy miałam szczęście, czy to zasługa mojego intelektu, może trochę tego i tego. jestem wdzięczna za każdą pojedynczą minutę mojego życia. za przebudzenie, za siłę, którą odnalazłam w sobie. za fakt, że potrafiłam wziąć życie w swoje łapy i zrobić z nim to, na co od dawna miałam ochotę, ale po prostu brakowało mi siły. -tato, jest G! -dziecko, a co to znaczy? -jest dobrze, cholera, jest dooobrzeee! -cieszę się dziecko, nawet nie wiesz, jak się cieszę! / breath
|