Byliśmy przyjaciółmi. Zawsze i wszędzie razem. Bez Ciebie nie było dnia. Tylko z Tobą bawiłam się najlepiej. Mogliśmy mówić sobie wszystko. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Nie potrafiłam niczego przed Tobą ukryć. I Ty przede mną też nie. Mogłam wszystko wyczytać z Twojej twarzy. Czy masz dobry humor, czy coś Cię gryzie, a nawet czy znów masz `ataki` głupawki, w których zazwyczaj razem odwalaliśmy jakieś `scenki`. Po prostu byłeś dla mnie `książką` napisaną językiem, który tylko ja rozumiałam. Nigdy nawet przez myśl mi to nie przeszło.! Ale kiedy pojawiła się ona, tak `jego ideał`, pieprzona zazdrośnica. Odebrała mi przyjaciela. Kiedy ona zabawiała się w najlepsze z innymi, on miał siedzieć w domu i gapić się co najwyżej w tv. Chciałam pomóc, ale on twierdził, że ją kocha. Tymczasem ona zawładnęła całym jego światem, dał się jej omamić. Zabraniała mu dosłownie wszystkiego. Nie mógł wyjść z kumplami, na piwo, na fajkę... W ciągu kilku dni stał się nikim. /miiisiiiaczekk.
|