poznali się na koloniach, odważył się podejść do niej i zagadać. poszli na lody, wymienili się numerami telefonów. spędzali ze sobą każdą chwilę, z dnia na dzień zakochiwali się w sobie coraz bardziej. kiedy nadszedł dzień wyjazdu przysięgli sobie semper fidelis. nikt nie brał ich znajomości na poważnie, mówili że zapomną o sobie tak szybko, jak się poznali. i wiesz co? nie mieli racji. chociaż mieszkają od siebie setki kilometrów, od dwóch lat piszą ze sobą prawie codziennie. wierzą, że niedługo znowu się zobaczą, chociaż nie jest łatwo. a kiedy widzę iskierki w jego oczach, kiedy o niej opowiada, mówię sama do siebie 'mam cholernie zakochanego przyjaciela, żeby jak najszybciej wyszło im to spotkanie' /correct
|