Gdy jest mi smutno, samotno lub po prostu źle, wyobrażam sobie, że Darcy stoi za mną, tak blisko, że gdy się obrócę, to wtulę nos w jego klatkę piersiową. Że siedzi obok i wystarczy leciutko przechylić głowę, żebym go mogła zobaczyć. Że, gdy się śmieję, mogłabym usłyszeć jego niemy śmiech.
Czy to już podpada pod urojenia?
|