Siedząc i patrząc w ekran nic nie zdziałam, wiem. Martwię się, nie lubię gdy nie wiem co się z nim dzieję. Nie lubię i już. Odchodzę od zmysłów. Mam w głowie najczarniejsze scenariusze. Czekam na telefon od niego i z każdym krokiem jestem coraz bliżej wizyty u psychiatry. Gdyby on chociaż w 0,01 Wiedział jakie katusze teraz przeżywam zadzwoniłby natychmiast. Ale nie, nie powiem mu tego. Nie przyznam się, że jestem tak ogromną nieudaczką, że jak małe dziecko mamy ja potrzebuje jego, że bez niego czuję się wybrakowana,ze bez niego nie umiem funkcjonować jak należy. Nie, nie powiem.
|