Po schodach bez poręczy,
Po omacku wspinam się ku szczycie,
Samotnie pokonuję trudności, które stawia życie.
I pytam wciąż : Dlaczego?
Gdzie zgubił się mój Anioł Stróż,
Co układał moją ścieżkę z najprawdziwszych żywych róż...
Teraz czas leczy moje serce.
Jedyne co mi zostało to modlić się w podzięce
Za te wszystkie chwile pełne namiętności,
Za jego serce – wyzwanie mej młodości.
I nie rozumiem dlaczego świat się nie zatrzymał,
Dlaczego Ziemia wciąż się kręci,
Gdy moje serce umiera w niepamięci,
Tak mocno zranione,
Dogłębnie wykrwawione.
W moich marzeniach wciąż świat dziecięcy,
Gdy nie musiałam walczyć o szczęście za pomocą swych pieniędzy.
I śnię o dniu, w którym mój Anioł Stróż
Stanie w drzwiach z bukietem pięknych róż.
Te senne wspomnienia wypiszę,
Lecz nie pozwolę objąć mu steru.
Teraz już wiem – dzwoniąc, w słuchawce usłyszę :
Nie ma takiego numeru...
|