Siedziałyśmy we dwie na ławce czytając książkę. Śmiałysmy się i gadałyśmy jakieś głupoty. Nie miałam najlepszego humoru, bo on miał kare i już od tygodnia go nie widziałam. Nagle ktoś złapał mnie za ręce i podniósł. To był on. Odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował. - Co Ty tutaj robisz?! Podobno masz karę. - Poszedłem do kumpla po fajki. - Yhym jasne, a ojciec puścił Cię z domu. - No tak. - Ok. Usiadłam i milczałam przez dłuższą chwilę. - Ja już idę. Milczałam - Pa. - Idź i nie wracaj. Teraz tak bardzo się cieszę, że już nigdy nie wrócił.
|