W głośnikach Peja, przede mną tabliczka czekolady, przy mnie leży pies z nadzieją, że dostanie chociaż kostkę. Siedzę, poprawiając sobie szynę i myślę. Zastanawiam się, jak mogłam coś w Tobie widzieć. Przecież nie grzeszysz urodą, jesteś przeciętny. Nie grzeszysz rozumem, gdybyś chciał, miałbyś tam jakieś 3 czy 4. Nie masz jakiegoś wyjebanego w kosmos charakteru, widziałam parę wad. Ale jednak zawróciłeś mi w głowie. I to tak mocno, że sobie nie wyobrażasz. Niedługo będą dwa miesiące, a ja nadal mam momenty, w których przywołuję sobie to, co było. Już nie boli. Kochałam Cię. Ale gdybyś chciał teraz wrócić, powiedziałabym, że nie. Mam w sobie tyle siły, że potrafiłabym Ci odmówić.
|