Na stole stały cztery świeczki.
- Jestem dobrem. Ludzie mnie juz nie potrzebują więc moge zgasnąć. - rzekła pierwsza świeczka i zgasła.
- Jestem sprawiedliwością. Nikt mnie już nie potrzebuje. - dodała druga i zgasła.
- Jestem miłością. Na mnie ludzie mają coraz mniej czasu, więc i ja zgasne. - trzy świeczki zgasły.
Do pokoju weszła młoda kobieta i ze smutkiem popatrzyła na zgaszone świeczki.
- Nie martw się. Jestem nadzieją, póki ja istnieje wszystko można zacząć od nowa. - odrzekła czwarta świeczka. // malinowechmury
|