Czytałem ich pełne optymizmu wiadomości... Łzy. Jedna za drugą moczyły policzek, po czym kończyły swą wędrówkę w kącikach ust. Ból. Coś w środku rozrywało mi wnętrzności. Dłonią zakrywałem swe usta, by nikt w pokoju obok nie słyszał mojej słabości. Tylko bujanie jak chore dziecko pomagało przetrwać mi tą katorgę. Muszę przyzwyczaić się do tego bólu. Inaczej nie przetrwamy. Problem w tym, że ja już dziś mam tego wszystkiego dość. Trzymajcie kciuki za mnie.
|