Weszliśmy razem do sklepu, z myślą o piwie i szludze. Obydwoje mieliśmy dobre humory, pomyśleliśmy sobie że te walentynki trzeba oblać, bo przecież `jakie walentynki, taka miłość.` Ustawiliśmy się w kolejce, której praktycznie nie było. Stała przed nami babcia, ok 50-55 lat. Robiła duże zakupy, miała ze sobą 2 wielkie siaty z ubraniami i jedzeniem. Kupowała, wybierała,wybrzydzała, nie myśleliśmy że będziemy czekać 15 minut po 2 rzeczy. Po 15 minutach kobieta zakończyła swoje zakupy. My uradowani i spragnieni swoich nałogów już zacieszaliśmy że w końcu kupimy to, o czym marzymy od 20 minut, a tu jednak babcia się wróciła z " a apap jest? " pytaniem pchając nam się w kolejkę...
|