Usiadła na parapecie przy oknie. Założyła dres, wzięła kubek z gorącą herbatą. Popatrzyła na pomarańczowe niebo, na pomarańczowy śnieg błyszczący od palących się lamp. Pomyślała, jak cudownie byłoby iść z Nim teraz za rękę, nic nie mówić, milczeć... Zabolało. Znów poczuła ten cholerny uścisk w żołądku, znów oczy zaszkliły się od łez. Bo przecież już nic zrobić się nie da, za późno...
|