Stał za mną, rozluźniony, opierając dłonie na moich biodrach. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i szczupłą, ale atletyczną budowę, której nie mogły ukryć nawet luźne dżinsy i podkoszulek. Kolor jego włosów, podobnie jak oczu, zawstydziłby najciemniejszą noc. Jego seksowny uśmiech zwiastował kłopoty, ale uznałam, że nie wszystkie kłopoty są złe.
|