Siedzę sobie na matmie i odwalam kolejną bekę, gdy przychodzi 'poczta walentynkowa'. Usiadłam na swoje miejsce i cała zajarana próbowałam ogarnąć, kto dostaje walentynki. W końcu ktoś powiedział moje imię, a że są jeszcze dwie dziewczyny o tym imieniu, to one spojrzały z nadzieją, że to dla nich, a ja miałam wyjebane. Nie było nazwiska, nauczyciel miał się doszukiwać dla kogo to. Kolejna walentynka, dla kolejnej dziewczyny z moim imieniem, znowu bez nazwiska. Zanim poczta wyszła, siostra mojego kumpla mówi. 'Ja wiem dla kogo te walentynki! To dla niej!' Wskazała mnie palcem. Cała zajarana podeszłam, wzięłam te walentynki i na środku klasy otworzyłam je, nie czytając na głos. Jedna to była koszulka. Od razu ją ubrałam. 'Królowa jest tylko jedna' Przeczytał na głos kumpel i zaśmiał się. 'W końcu ktoś trafił z tekstem do Niej.' Skomentował drugi, a cała reszta mojej zajebistej klasy zapadła się pod ziemię. Kocham być lepsza od klasowych konfidentów.
|