Chwila... Oddech... Ide.
Szłam długim korytarzem. Wiedziałam, że na jego końcu spotkam kogoś kogo nie widziałam długo. Zbyt długo by teraz tak po prostu rozmawiać. Kogoś z kim zamieniłam kilka słów za dużo. Jedyna myśl która aktualnie zapychała mi całą głowę było "Ale co ja mu powiem? Że po co przyszłam...?". W duchu, gdzieś bardzo, bardzo głęboko modliłam się by JEGO tam nie było. Ostatni oddech... Ide. Niech się dzieje co chce. Wchodzę. Pomieszczenie to było dość duże. Jasne.. Trochę oślepiło mnie słońce. Po chwili jednak moje oczy przyzwyczaiły się. Rozejrzałam się po pokoju. Siedział. Patrzył na mnie. Tak... Tak... Tak jakby mnie nie poznał [?] Jakby się dziwił... Wstał i podszedł. Staliśmy tak chwilę patrząc sobie głęboko w oczy. Nie wytrzymałam. Wybuchnęłam płaczem. Przytulił mnie. Nie potrzebne już były słowa. To wyrażało więcej nić tysiąc słów...
|