|
pamiętam ten moment, gdy się otworzył. a może tylko stwarzał pozory. opowiadał o tym wszystkim co przeszedł w życiu. że musiał opiekować się młodszym rodzeństwem, w czasie gdy tak naprawdę to on był dzieckiem. gdy musiał bronić mamy przed kolejnym ciosem ojca, choć za chwilę sama szła z nim do piwnicy, by upić się do nieprzytomności. znałam to, bardzo dobrze. może ja miałam lepiej, mnie los aż tak nie kopnął w dupę-ale był mi bliższy niż ktokolwiek z naszej 'paczki'. opowiadał to wszystko tak spokojnie, jakby mówił o pikniku w lecie. w pewnych momentach uśmiechał się złośliwie i wręcz widziałam jak obserwuje całą scenkę w swojej wyobraźni. dostrzegałam jednak w jego oczach błysk ekscytacji, lęku, bólu. w końcu mówił o tym całkiem obcej dziewczynie, której za bardzo nawet nie lubił. zrozumiałam wtedy, że gdy się go pozna jest wyjątkowym chłopakiem- wrażliwym i w miarę sympatycznym. każdego dnia udawał kogoś innego, kogoś silniejszego-był ich bogiem i musiał ich bronić /tymbarkoholiczka
|