Było po 21.. siedząc z nimi powiedziałam że zawijam do domu bo jutro trzeba wstać. Zdziwiłam się jak nie usłyszałam, tego co zawsze. Czyli że jeszcze nie i wgl nikt mnie nie zatrzymywał, nawet nikt nie chcial mnie odwieść no to chuj stwierdziłam ze mają jakiś odchył dzisiaj
Poszłam.. i właśnie gdy znalazłam się na drodze gdzie wgl nie było latarni i był lasek podjechało auto wysiadło dwóch kolesi i bez gadania wsadzili mnie do auta.. przestrszona nie mogłam krzyczeć, tylko gryzłam ręce bo mi usta zakryli.. nie mineła chwila miałam zaiwązane oczy.. szepcząc pod nosem czemu dzisiaj.. czemu ich nie ma .. wtedy usłyszałam ''Jesteśmy'' i kumpel z różą a drugi z czekoladkami i wszystkiego najlepszego na walentynki. no przeciez myślałam ze ich zabijeee ! dodali tylko że ''W sumie walentynki jutro ale, jutro nie będzie byt dużo czasu boo pewnie będziesz miała przejhebane.. wkoncu przed feriami nie chodizłas do skzoły'' he Czy nie są wspaniali ?
|