Piętnaście lat. Wiek gwałtowny, surowy. Rzeczywistość puka do drzwi, wchodzi, rozsiada się i zabija złudzenia. Gdy byłam dziewczynką, mogłam na tysiąc sposobów marzyć, kim zostanę: lotnikiem, iluzjonistką, weterynarzem, księżniczką Anglii; mogłam wyobrażać sobie, jak będę wyglądała: filigranowa, delikatna, szczupła, zmysłowa; mogłam przebierać w różnych talentach: matematyka, muzyka, taniec, malarstwo, majsterkowanie; mogłam przypisywać sobie dar języków, zdolności sportowe, sztukę uwodzenia. Jednym słowem, mogłam rozwijać się we wszystkich kierunkach, gdyż nie dotknęłam jeszcze rzeczywistości. Jakże piękny wydawał się świat, dopóki nie był prawdziwy... Gdy w wieku piętnastu lat pole działania się zawęziło, możliwości zaczęły padać jak żołnierze na wojnie. Marzenia również. Trupiarnia. Masakra. Chodziłam po cmentarzu snów.
|