Zobaczył ją w autobusie. Wpojenie. Nie mógł oderwać wzroku. To przygryzała wargę, to znów uśmiechała się do swoich myśli. Nagle zapragnął się NIĄ zaopiekować. Sprawić, by ten słodki uśmiech opromieniał go każdego dnia. Chciał zabrać od Niej wszystkie troski. A przecież wcale sie nie znali! Ale Ona była tak dziwnie nieobecna. To, raz puste, a raz z błyskiem w oku spojrzenie, należało jakby do Kogoś Innego. Komuś było poświęcone. Ktoś sprawiał Jej ból, a zarazem był dla Niej wszystkim. Ona też miała wpojenie. Ale nie do Niego. Chciał dopaść tego, który Ją krzywdził. Ale przecież już wiedział, że wpojeniu nie da rady sprostać. A Ona dalej, to przygryzała wargę, to uśmiechała się do swoich myśli...
|