Była już noc, a ja potrzebowałam trochę świeżego powietrza więc poszłam się przejść. Przystanęłam na chwilę zawiązać sobie buta, gdy nagle usłyszałam krzyk. Zaraz potem na ulicę wybiegła dziewczyna, z rozmazanym tuszem pod oczami. Ruszyła w moją stronę, parę razy się jeszcze odwracając. Przykucnęła i krzyknęła do mnie NIGDY SIĘ NIE ZAKOCHUJ, po czym wymierzyła sobie pistolet do głowy.
|