- Stój! – Zatrzymała się nagle i nabrała głęboko powietrza do płuc. Podeszła do niego bliżej i spojrzała spod za długiej grzywki. Ujęła jego twarz w dłonie i cicho westchnęła.- Do czego zmierzasz?
- Ciii... – Szepnęła prawie niedosłyszalnie głaszcząc go opuszkami po policzku. Jego usta złączyły się z jej ustami w nieśmiałym pocałunku. Delikatnie jak wiosenny deszcz, jak szum pobliskich drzew. W zatraceniu świadomości, oddała pocałunek w geście błagań swojego serca. Trwało to sekundę, minutę a może godzinę tego nie dało się zliczyć, czas zatrzymał swój dziki bieg na tę krótką chwilę, która zdawała się trwać latami. Trwali w jedności, połączeni magią serc, tak dalekich, a teraz tak sobie bliskich.- Zawsze chciałem to zrobić. Spojrzała w niebo, a na jej twarz zaczęły podać kryształowe krople deszczu. Zaśmiała się widząc jego skwaszoną minę. - Nie jesteś z cukru, nie rozpłyniesz się!
|