Przyszedł na domówkę. Jak zawsze arogancki uśmiech i wredny wzrok. Kochałam to. Kocham. Kochałam. Kocham, cholera! Stałam pod ścianą i odwróciłam wzrok. Poczułam jego oddech na szyi. 'Cholera.' Pomyślałam i zdałam sobie sprawę z tego, że nadużywam tego słowa. Spojrzałam na niego wolno. 'Czego?' Powiedziałam sucho. 'Przyszedłem Cię pocałować.' Odpowiedział mi cicho i konkretnie. Spojrzałam na niego, jak na idiotę. 'Żebyś czasem nie pocałował.' Po czym poczułam, jak mocno przyciska mnie do ściany. 'Nie próbuj.' Warknęłam. Spróbował. Dotknął moich ust, ale bardzo delikatnie. Nie mogłam się ruszyć. Sparaliżował mnie. Oddychał szybko. 'Przepraszam.' Szepnął. Odszedł, czułam jeszcze jego ręce na swojej twarzy.
|