Wchodzę do szatni nieumalowana, z podkrążonymi i czerwonymi oczami od płaczu. Liczyłam się z milionami spojrzeń wytapetowanych solar, ale nie miałam najmniejszej ochoty wdawać się z nimi w moje ciśnięcie na te puste mordy. Sądziłam, że dziewczyny od razu zaciągną mnie do łazienki i zrobią mi jakiś makijaż, lecz one uśmiechnięte przywitały się ze mną jak zawsze. Jedna laska pokazała mnie palcem i zaczęła się śmiać, a ja pokazałam jej mocnego faka. Zaraz przyszło parę kumpli i uznali, że jestem najpiękniejszą dziewczyną w szkole. Z resztą nie tylko oni, tego dnia pół szkoły do mnie podeszło ceniąc mnie za naturalność, zero makijażu i zdrowe podejście do życia. Miło było, owszem, nie powiem, że nie. Ale żaden komplement nie pokryje w żadnej części najpiękniejszych słów jakie kiedykolwiek usłyszałam 'nie chcę żadnej innej, Ty mi się podobasz, chcę Ciebie, rozumiesz? Kocham Cię.' Więc chyba nie muszę mówić, dlaczego sobie nie radzę i za kim tęsknię.
|