Kątem oka dostrzegłam, jak patrzy na mnie i nieśmiało się uśmiechna. Czułam dokładnie, że pożera mnie wzrokiem. Ta świadomość, że jeszcze kilka miesięcy temu byłam jego, a dziś siedziałam przy barze kompletnie nie zwracając na niego uwagi bolała go podwójnie. Wiedziałam, że żałuję, że pozwolił mi odejść. Zwłaszcza dziś, gdy byłam tak wyzywająco ubrana i z mocnym makijażem. Najśmieszniejsze jest to, że gdyby podszedł i zwyczajnie poprosił bym wróciła, nie zawahałabym się ani chwili, lecz on tylko stał i obserwował mnie z daleka.
|