jej oczy zaszkliły się iskrami łez . drżące , rozgryzione wargi czuły metaliczny smak krwi wypływającej z ran . bezwładne ręce delikatnie przeczesywały gęste , czarne włosy . kolana opadły bezwolnie na potłuczone fragmenty butelki po winie . poranione , telepały się z bezsilności . ostatnim tchem , z łamiącym się głosem wyszeptała , że miłości nie ma dziś , po czym odeszła tam , gdzie nie zrani jej już nikt .
|