przechodząc obok mojej szkoły instynktownie obróciłam głowę w kierunku jej schodów. zobaczyłam jak obok na ławce siedzisz ze słuchawkami w uszach. nie wiem dlaczego, ale zatrzymałam się i zaczęłam się na ciebie patrzeć. zaczęłam studiować powoli każdy milimetr twojej twarzy i każdego ruchu... zauważyłam, że na policzkach masz mokre strugi płynące z twoich ciemnych magicznych i tak zawsze radosnych oczu... nie wiedziałam czy podejść, ale moje nogi ruszyły w twoim kierunku. stanęłam przed tobą nie wiedząc co zrobić, a ty spojrzałeś na mnie szklącymi się oczami. oboje milczeliśmy. spojrzałeś i po chwili poczułam jak obejmujesz mnie. nawet się nie znamy. potrzebowałeś po prostu kogoś blisko by czuć, że ktoś wie o twoim istnieniu, by ktoś pomógł ci przebrnąć przez chwilę słabości, razem w bólu. by być. staliśmy przez chwilę, a ja trzymając cię w moich ramionach zastanawiałam się czy jutro na korytarzu uśmiechniesz się i podziękujesz. czy kiedy będę tonęła we łzach poczuję twoją obecność...
|