jak co wieczór siedziała na kamieniu za budynkiem kościoła ze swoim psem i rozpaczała po jego stracie. paliła jednego papierosa za drugim i płakała, robiła to, ponieważ wiedziała, że nienawidził kiedy paliła. chciała zrobić mu na złość. nagle usłyszała jego głos. klęczał obok niej i szeptał jej do ucha - obiecałaś, że rzucisz. - obiecałeś, że nie złamiesz mi serca - odpowiedziała i rzuciła mu peta prosto pod nogi po czym odeszła wycierając rozmazany tusz w rękaw bluzy
|