I nagle przycisnął swoje słodkie wargi do jej warg. Promieniała. Na chwilę przerwał pocałunek i wpatrywał się w nią z rozczuleniem. Uśmiechnął się łobuzersko i znów zaczął ją całować. Upajała się tą magiczną chwil, chcąc ją bardziej ubarwić wplotła palce w jego kasztanowe włosy,chciała przyciągnąc go mocniej do siebie.
Otworzyła oczy. Siedziała na łóżku zlana zimnym potem, targana obłędem rozkoszy. On okazał się tylko senną marą.
-Zwariowałam.- szepnęła zrozpaczona i ukryła twarz w dłoniach.
Wargi miała rozpalone jak po namiętnym pocałunku, przed oczyma miała jego błogo uśmiech, w powietrzu czuła zapach jego ulubionych perfum...
Położyła głowę na poduszce, zacisnęła powieki... Targana okrutnym szlochem, zasnęła...
|