Staliśmy ponad tą całą przeciętnością. Byliśmy mistrzami w urządzaniu scen na ulicach, w których z czerwonymi od łez oczami wrzeszczałam, że cię nienawidzę, a ty stałeś i moje rozbiegane dłonie zatrzymywałeś jednym stanowczym ściśnięciem nadgarstków, szeptając przy tym, że kochasz. Zawsze ci się poddawałam, tylko po to by kolejnego dnia urządzić podobne przedstawienie. Widzisz? Nikt nie mówił, że jesteśmy normalni. / esperer
|