Wiedział, jak bardzo jestem teraz w rozsypce, dlatego pozwalał mi płakać, wiedział, że to mi pomaga. Zawsze wtedy spokojnie, z całej siły przytulał mnie do siebie i z anielską cierpliwością czekał, aż mi przejdzie. Gdy przestawałam płakać, całował mnie i mówił, że teraz będzie dobrze, że damy radę. Uwielbiałam, gdy był tak wyrozumiały wobec mnie i pozwalał mi od czasu do czasu ponarzekać, by potem znów wpoić mi do głowy nadzieję, na lepsze jutro.
|