Znów dopadło ją to w środku miasta. Smutek i żal, gdy mijała kolejne zakochane pary. Skręciła do parku, tak gdzie pierwszy raz ją pocałował. Usiadła na tej samej ławce, na której przesiadywali kiedyś całe dnie. Łza spłynęła jej po policzku, nie umiała nad sobą zapanować. W końcu rozpłakała się na dobre. Kątem oka dostrzegła małego chłopca, który stał na wprost niej. "Dlaczego pani płacze?". Otarła łzy z policzków i wzięła głęboki oddech - "Wiesz mały, był sobie kiedyś wspaniały chłopak..." Przerwała i zamknęła oczy, by znów nie wybuchnąć płaczem. "Co było dalej?" - nalegał chłopiec. "Wiesz, pewnego dnia, postanowił odwiedzić niebo." - "I już nie wrócił?" - "Nie mały, nie wrócił... Już na zawsze zamieszkał z aniołkami".
|