Określał mnie mianem księżniczki. Okazywał mi wiele troski i zrozumienia. Brał mnie na ręce i mówił, jakie to wspaniałe uczucie, mieć w rękach całe swoje szczęście. Szeptał, że jestem najpiękniejsza i najcudowniejsza. Podnosił mnie wysoko do góry, dodając tylko "Chcę byś była jak najbliżej domu, aniele". Spędzał ze mną godziny, opowiadając na czym polega spalony. Na powitanie całował mnie, a potem wręczał czerwoną różę, mówiąc, że kwiatami i tak nie wyrazi jak bardzo mnie kocha, choćby wykupił całą kwiaciarnię. Troszczył się o mnie, gdy zauważył, że choć trochę jest mi zimno, zarzucał mi na ramiona swoją bluzę, którą ja miałam prawie do kolan. Przytulał i mówił, że nigdy nie opuści. Kochał mnie, najprawdziwiej jak tylko mógł.
|