będąc przed chwilą w kościele zobaczyłam pewnego chłopaka. wysoki, brunet. zajebiście czekoladowe oczy i nieziemski uśmiech. wymieniałam się z nim grymasami i długimi spojrzeniami. tak się złożyło że ksiądz, który odprawiał mszę był akurat moim katechetą. kiedy zobaczył i zrozumiał co robimy posłał mi spojrzenie znaczące - nie przesadzaj. a zaraz po tym zaczął się śmiać do mikrofonu. i pokiwał głową co oznaczało - eh, te dzieci. róbta co chceta. wybuchłam śmiechem, a ludzie popatrzyli się nas nas jak na ostatnich idiotów. /happylove
|