jechałam z mamą do domu bocznymi drogami. z zakrętu wyszło trzech chłopaków. 'ocho, nieźle.' powiedziałam. spojrzała na mnie mama pytając co jest. 'nic, po prostu jestem nieogarnięta.' rzuciłam, po czym mama dodała szybko 'no.. całkiem nieogarnięta. ' zbliżając się do nich, zaczęłam się szeroko uśmiechać - zobaczyłam najlepszego kumpla. odwzajemnił tym samym. zaczął machać. oczywiście też jak głupia zaczęłam wystawiać dłonie. gdy było już 'po wszystkim' mama skomentowała nasze codzienne zachowanie, o którym nie wiedziała do tej pory. 'pojebańce no. pojebańce' uśmiechając się zakończyłam naszą rozmowę 'nie mamuś, wydaje Ci się.' uwielbiam te jej bezpodstawne zarzuty i aluzje. / kszy
|