Kochali się. Żyli ze sobą. To się zaczęło we wrześniu wśród żółknących liści i porannych mgieł pełznących nad trawnikami. Mieli być razem na zawsze. Zaprowadził ją do kościoła, uklękli przed ołtarzem i złożyli przysięgę, że nigdy się nie rozstaną. Planowali wspólną przyszłość, snuli dokładne plany; co, kiedy, gdzie i jak. Bardzo to ładne i miłe, tyle że marzenia zwykle nijak się mają do rzeczywistości, a wygląda na to, że oboje traktowali owe rojenia śmiertelnie serio i ufnie oczekiwali ich spełnienia.
|