. Pamiętam to w przebłyskach lampki nocnej, która schowana była za obrotowym krzesłem. Łuna jej blasku próbowała je objąć, obejść i rzucić na nas więcej światła. Joanna wtedy opadała na mnie jak liść. Lekka, spokojna, jakby zapomniała oddychać. Daje cicho znak, że jest, że wypełnia ją błogi stan, a wszystkie dźwięki, które ją otaczają, są bez znaczenia. Jest tylko ona wsparta na moich biodrach..
|