nienawidzę spotkań rodzinnych w każdą niedzielę. obiad rodzinny i jakże udawane szczęście. wszyscy uśmiechają się do siebie pytając czy może coś podać. każdy ze soba rozmawia i uśmiecha się do siebie. a na drugi dzień gotowi są zabić za grosz więcej. jak patrzę na ten teatrzyk to rzygać mi się chce.
|