bo ty kochałeś mnie tylko wtedy, gdy w Twoich żyłach płynęła gorzka, czysta. na trzeźwo, udawałeś, że nie zauważasz mojego istnienia. kochałeś wtedy, gdy testosteron zaczął buzować. później, nie byłam Ci już potrzebna, jak zużyta szmata, rzucałeś mną w kąt, po każdej z naszych, namiętnych imprez.
|