Siedział przegrany, zbity z tropu, bez niej. Przez otwarte okno wlatywał co chwilę zimy podmuch wiatru.. Usłyszał szelest, szmer.. kroki.. Zapach zielonej herbaty uderzył w Jego nozdrza- tak świeży, intensywny. Znał dokładnie ową woń, zamknął oczy, wspomnienia wróciły.. To była Ona, tak, to na pewno była Ona. Przyszła, wróciła, znów będą szczęśliwi. Szaleniec skoczył ku drzwiom, otworzył je... Lecz tam nikogo nie było, podświadomość znów płata mu figle.
|