Godzina czternasta, tak jak się omówiliśmy. Weszłam do ciebie do domu. Po salonie walały się butelki, od bolsa, puste paczki po fajkach leżały w doniczce, ulubionych kwiatów twojej mamy. Weszłam dalej, na dużej sofie leżała sterta ubrań. Przezroczysta tafla ławy, cała była w śladach od ścieżkach. Koło pilota znalazłam fifki. Nie wiem dlaczego uśmiechnęłam się. Weszłam do twojego pokoju, w stercie ciuchów, puszek i papierów leżała twoja komórka. Podniosłam ją, osiem nieodebranych połączeń, sześć ode mnie i dwa od twojej mamy. Wyjrzałam za stertę brudów. Nie opanowałam uśmiechu gdy zobaczyłam jak słodko spisz, na dużej poduszce....Za to cie kocham/ rapoohooliczka
|