Wiedziała, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Zapaliła szluga, wyszła na balkon. Wszędzie te pieprzone zakochane pary. Niedługo oni też będą cierpieć. To tylko obłuda. Poszła do łazienki, połknęła kilka tabletek. Położyła się, i zasnęła z myślą, żeby się już nie obudzić. Jednak rano wstała, łeb ją napierdzielał. Kolejny dzień w tym komercyjnym świecie. Chciała popełnić samobójstwo, lecz nie myślała egoistycznie. Wiedziała, że kilka osób by przez to cierpiało. Wolała utopić smutki w winie, czy piwie. Do tego doszły narkotyki. Prawie codziennie wciągała krechę. Powoli się zabijała, robiła to nieświadomie. Ale przynajmniej zapomniała o tym kliencie, który niegdyś był najważniejszą osobą w jej życiu. Powinien powstrzymać ją, uchronić przed niebezpieczeństwem. Jednak wolał zaliczać panienki. Teraz była sama. Niczym nie przypominała tej uśmiechniętej dziewczyny którą była kiedyś. Jej świat kręciła się teraz wokół skrętów, alko i kokainy. To oni byli teraz jej wsparciem. Przyjaciółmi.
|