poczułam jak obejmują mnie w talii znajome ramiona. przekręciłam głowę, a on czule pocałował moje usta. - kocie, męczę się tu już cztery lekcyjne, a Ty kompletnie nie zważając na to, jak tęsknię, przychodzisz dopiero teraz. - żaliłam się ściszonym głosem, nie chcąc, aby znajomi słyszeli naszą rozmowę. - załatwiałem ważne sprawy. - uciął krótko, uśmiechając się do mnie. wpadłam w niekontrolowany atak chorego rechotu. tak, sen to taka ważna sprawa.
|